KONKURSY I OLIMPIADY

Studia podyplomowe

 
Hemarex
 
Super Mind

Ostatnio najpopularniejsze

CZARNA MAGIA
 
Kategoria oniszczuk
Komentarz w wersji felietonowo – satyrycznej, który warto przeczytać
 
Nie da się inaczej określić stanu wiedzy w szerokim kręgu społeczeństwa o naszym zadłużeniu zagranicznym. Jest pełna niewiedza o jego poziomie, strukturze, czynnikach je kształtujących czy wpływie na kondycję gospodarki.
Żeby nie dołączyć do tego grona – wybrałem się na konferencję naukową, która odbyła się 3 lipca w Instytucie Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur w Warszawie. W obszarze tematyki dotyczącej dylematów rozwojowych polskiej gospodarki, znalazła się problematyka polskiego  zadłużenia zagranicznego. Omówił ją interesująco i szczegółowo znakomity znawca, praktyk i teoretyk w zakresie finansów i bilansu płatniczego, dr Janusz SAWICKI. Słuchałem, notowałem, a na koniec – zaopatrzyłem się w świeżo wydany raport Instytutu pt. „Gospodarka i handel zagraniczny Polski w 2013 roku” (polecam), w którym widniał tekst Janusza Sawickiego o zmianach w bilansie płatniczym Polski, konsumujący treść jego wystąpienia. Kumulując i syntetyzując myśli zawarte w obu źródłach – przytoczę najbardziej charakterystyczne, moim zdaniem… Poziom zadłużenia zagranicznego Polski w roku 2013 ustabilizował się na poziomie od 275 do 279 mld euro, a według NBP, na koniec I kwartału 2014 r. wynosił 275,5 mld euro. 1/5 tego zadłużenia to zadłużenie krótkookresowe. Dług zagraniczny stanowił w roku ubiegłym około 70,7% PKB i przekraczał o 48% poziom eksportu. Dług, określając wstrzemięźliwie, solidny, ale nie powalający z nóg. Ale tu od razu trzeba dodać, że w hierarchii dłużników nie jesteśmy ani w czołówce, ani tym bardziej liderem, a „średniakiem” w gronie europejskich krajów unijnych. Może to nie pociecha, ale po prostu fakt autentyczny. Taki dodatni „plusik” motywacyjny na drodze do oddłużania się. To stan aktualny, a czego można oczekiwać w nadchodzących latach. Na to starał się też szukać odpowiedzi referent tematu, ale bez kreowania recept, a zwłaszcza zbawczych. Wskazywał jedynie, też z dozą powściągliwości, na czynniki mogące stabilizować sytuację bądź sprzyjać jej poprawie. Ta powściągliwość, to dobra cecha ekspertów i fachowców, której uczyć się powinni nasi politycy. W ocenach były zarówno zagrożenia, jak i możliwości zmian i poprawy, tak po stronie zagranicznej, jak i krajowej. I jednych i drugich jest sporo, do wyboru do koloru. Zagrożenia są bardziej znane, a dotyczą spadku, spowolnienia, bądź stagnacji wzrostu gospodarczego, osłabienia czynników jego wzrostu czyli eksportu i popytu wewnętrznego i zagranicznego, polityka kursowa, bezrobocie, niestabilna sytuacja finansowa, w tym groźba rosnącego zadłużenia zagranicznego. A możliwości, a nie tylko szanse na poprawę, związane są z ożywieniem wzrostu gospodarczego, stabilizacją i poprawą stanu finansów publicznych, wzmocnieniem aktywności w sferze inwestycji, w tym produkcyjnych, zmniejszeniem stopnia ingerencji biurokracji w działalność podmiotów gospodarczych czy wreszcie na zwiększeniu fachowości pracowników w obsadzie stanowisk w instytucjach i urzędach władczo – decyzyjnych na wszystkich szczeblach administracji państwowej, rządowej i samorządowej. Na placówkach zagranicznych – także. I, co oczywiste, rozsądnie wydawać pieniądze na społecznie pożyteczne cele, a nie apelować tylko o „zaciskanie pasa”, bo zabraknie miejsca na dziurki. Źródeł i danych jest mnóstwo, a w nich różnorodne prawdy, w których łatwo się zagubić. To tylko w Rosji prawda jest jedna, globalna i niepodważalna, putinowsko – kremlowska. No, ale tam wszystko rośnie, nawet jak spada, a zwłaszcza gdy idzie o dobrobyt i pozycję mocarstwowo – imperialną. Zabieg jest prosty: wystarczy minus zamienić na plus i…lecimy do przodu, poczynając od terytorium Ukrainy. Odwrotnie, jak u nas, gdzie skrajna opozycja plusy zamienia na minusy. A już zadłużenie zagraniczne, to alarm dla polityków, że „toniemy” w nim i w długach, których nawet pokolenie wnuków nie spłaci. Żeby nie utonąć w powodzi „bałamutnej” polityki – trzeba więcej wiedzieć i myśleć, nie podlegać pustosłowiu ignorantów, jakże często lub z reguły… „wszechwiedzących”. Puenta narzuca się sama, automatycznie, a w niej, jakże aktualna, ostrzegawcza myśl Sokratesa, starożytnego filozofa greckiego – „wiem, że nic nie wiem”. Dla specjalistów i znawców tematu – wszystko być może jest jasne, ale dla zwykłego obywatela – „ciemnia totalna” czyli…”czarna magia”. Upubliczniajmy wiedzę o kraju i świecie – szeroko. Trzymajmy się więc w tej sytuacji - wersji informacyjnej przedstawionej choćby przez dr. Janusza Sawickiego. Bazujmy na dobrej znajomości realnych faktów. A ponadto – na tematy trudne, mówmy – nie prymitywizując - przystępnym, zrozumiałym, ludzkim językiem, nawet o elastyczności dochodowej popytu. Bo inaczej – nauka pójdzie w las.

 
Mikołaj ONISZCZUK
Warszawa, 6 lipca 2014 r.                               



 
Copyright 2024 interwizja.edu.pl.
Copyright © Interwizja.edu.pl 2006 - 2016. Wszystkie prawa zastrzezone.