Menu główne
Ostatnio najpopularniejsze
ABSURD GONI ABSURD |
Felieton z cyklu: półżartem, półserio Tego inaczej określić się nie da…A problem dotyczy rosyjskiego embarga na import polskiej wieprzowiny i jej produktów . 18 lutego br. był jeden zakaz, od 7 kwietnia ma być drugi, nie mówiąc o poprzednich zakazach na warzywa, jabłka, na mięso wołowe… Wszystkie te zakazy były i są bezsensowne. Bo nie znam przypadków, by ktoś na rynkach zbytu, w tym wschodnich, zatruł się polską żywnością. Mamy najzdrowszą żywność na świecie, o czym świadczą opinie zagranicznych odbiorców i konsumentów, bo spełniają wszelkie normy fitosanitarne w Unii Europejskiej i w krajach pozaeuropejskich. A tu…masz ci babo placek – szkodzą Rosjanom, a ściślej mówiąc jej elitom politycznym. Wdzięcznym i usłużnym wykonawcą, wręcz wasalem decyzji elit jest od lat służba sanitarno – weterynaryjna, pod wodzą głównego inspektora, Gennadija Oniszczenki. Bo tu nie ma co ukrywać, decyzje tego typu podejmowane są na podłożu politycznym, a teraz w szczególności, w odwecie za wspieranie przez Polskę nowych władz w Kijowie i potępienie aneksji Krymu. Polityka rosyjska wdarła się w obszar stosunków gospodarczych. Tego typu polityka wdarła się więc do polskich chlewni i obór, do sadów i na pola uprawne warzyw. A to dopiero kwiecień, więc Bóg jedyny wie, gdzie jeszcze wedrze się do końca roku. A już objęcie zakazem importu polskich wędlin wręcz śmieszy, bo eksport tych wędlin w ub. roku nie przekroczył 6 tys. ton, a w roku bieżącym – tysiąca ton. To dopiero zagrożenie dla kontynentalnej Rosji, dla 143 mln jej mieszkańców… Strach pomyśleć! Mają przecież pod dostatkiem własnej zarazy. Ale przed „zarazą polityczną”, prounijną i proeuropejską, trzeba się bronić, zwłaszcza że ta wchodzi, bez uzgodnienia z Rosją, na terytorium Ukrainy. W polskim mięsie też może być, choć po pierwszej butelce pod polską zakąskę – przestaje szkodzić. Reakcja w kraju na te absurdalne zakazy jest jednoznacznie negatywna. Ale nie na tyle, żeby mrozić stosunki gospodarcze z Rosją. Trzeba wierzyć przysłowiu, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Mikołaj ONISZCZUK Warszawa, 3 kwietnia 2014 r. |