KONKURSY I OLIMPIADY

Studia podyplomowe

 
Hemarex
 
Super Mind

Ostatnio najpopularniejsze

ROZSĄDKU W TYM NIE ZA WIELE
 
Kategoria oniszczuk
Felieton nie całkiem satyryczny

Polska – przez najbliższe prawie dwa lata – żyć będzie wyborami. Dlatego, aż się prosi, by zwrócić się do wyborców i do całego społeczeństwa, by otworzyć, szerzej w końcu, oczy i głowy - na rozsądek. A będą to, według kolejności, wybory posłów do Parlamentu Europejskiego, do władz samorządowych, a w końcu – do Sejmu i Senatu. Serial! Wszystkie są ważne, ale powinny być też, a może przede wszystkim, podporządkowane interesom kraju i społeczeństwa. A tymczasem…dominuje w nich partykularyzm partyjny. Tenże mówi co prawda „tak” dla dobra ogółu czyli niech sobie będzie, ale „nasze” partyjne interesy muszą być „priorytetowe”. Wtórują temu, a pośrednio podsycają, zmienne, kameleońskie wręcz sondaże opinii publicznej. Króluje w tym wszystkim imperialna i rozbiorowa zasada „dziel i panuj”! Kwitnie więc pseudodemokracja, której towarzyszy multipluralizm i agitacja na każdym kroku. A to prowadzi nolens volens - do dezorientacji.  Ta z kolei może odbić się na niskiej czyli marnej frekwencji. A jak nie wiadomo z kim i dokąd zmierzamy, to stoimy w miejscu, a nawet zaczynamy iść …przodem do tyłu. Do maja br. będziemy wybierać europosłów. I tu, niespodziewanie wyłonił się problem „stygmatyzacji”. Wszystko za sprawą brytyjskiego premiera Davida Camerona. Ten, ni z gruszki, ni z pietruszki, przeciwstawił się imigrantom, a zwłaszcza świadczeniom socjalnym dla dzieci tychże. Mówiąc po prostu w stylu „nie dla psa kiełbasa”. Zaadresował to bezpośrednio do imigrantów z Polski. Niby prawo unijne dotyczy wszystkich krajów członkowskich, a tu taki „wyjątek”! A jeżeli tak, to nasza europoselska kampania wyborcza oznacza, że wbrew zaleceniom Camerona, wchodzimy na koleją ścieżkę wzrostu liczby emigrantów czyli imigrantów. Na razie chodzi o emigrantów do Brukseli, ale jak tam miejsca zabraknie, to mogą zawitać do unijnego też Londynu. A wtedy budżet brytyjski padnie na cztery łapy. Kandydatów na europosłów – emigrantów jest u nas tak wielu, że puchną i tworzą się kolejki do list partyjnych. To może być dowód, że w Polsce jest niedostatek materialny, wręcz bieda. A bieda w partiach, to już katastrofa!  Muszą więc emigrować na Zachód, bo tam przynajmniej zarobki są wyższe, a przynajmniej diety europarlamentarne. A to już dobrobyt w zasięgu ręki! To jest główna motywacja, bo kto się chce wzbogacić, powinien trzymać się bogatych, a szczęścia trzeba szukać wśród szczęśliwych. Ilu wyemigruje, tylu odżyje, zwłaszcza, że to będą najlepsi z najlepszych. Nawet, jak będą to ci sami. A przy okazji będzie sposobność „przytarcia nosa” premierowi brytyjskiemu poprzez bojkot języka angielskiego. Szanse na to są, bo część obecnych jeszcze europosłów to stosowała i stosuje. Żeby retorsje utrzymać i pogłębić, można by kandydatom na europosłów zrobić sprawdzian lub egzamin w MSZ ze znajomości angielskiego. Wtedy sytuacja byłaby jasna: zna – nie nadaje się, nie zna – droga do Brukseli otwarta! Do dobra każdy ma dostęp nieograniczony. Nie ma co ulegać anglicyzacji.  Skupmy się na doskonaleniu języka polskiego, a zwłaszcza partyjno – poselskiego! O’key?

 Mikołaj ONISZCZUK
Warszawa, 13 stycznia 2014 r.                            










 
Copyright 2024 interwizja.edu.pl.
Copyright © Interwizja.edu.pl 2006 - 2016. Wszystkie prawa zastrzezone.