KONKURSY I OLIMPIADY

Studia podyplomowe

 
Hemarex
 
Super Mind

Ostatnio najpopularniejsze

KRYZYS  ROGIEM OBFITOŚCI
 
Kategoria oniszczuk
Felieton satyryczny

Jak można nazywać, to co mamy w obfitości – kryzysem? Wystarczy szerzej otworzyć oczy i tę obfitość widać nawet z kilometra. Ale po kolei… Czego, jak czego, ale dyń, gruszek i buraków mamy chyba najwięcej. Urodzaj za urodzajem. Głowy są u nas, jak „dynie” – po prostu „tęgie”, zwłaszcza jak są na górze drabiny urzędniczej. „Buraki” też są wszędzie. „Gruszek” – zatrzęsienie, rosną nawet na wierzbach, zwłaszcza w okresie kampanii wyborczych. Potem – robaczywieją. Do tego dochodzi „miód”, który leje się ciurkiem z każdego przemówienia. Pszczół też nie brakuje, a nawet trutni.  Pszczoły pracują, a trutnie – konsumują, nawet pszczołom nie dziękując. Mamy też „figi i mak”, czyli w połączeniu – figę z makiem. Jesteśmy krajem zasobnym w wodę, stąd ryb nie brakuje, zwłaszcza grubych. Same „szczupaki”, choć z aspiracjami na wieloryby. W każdej partii jest co najmniej kilka „szczupaków”, choć do roli wieloryba aspiruje na ogół – jeden lub dwóch. Reszta, to płotki i kiełbiki. Łapią się na byle przynętę. Pogłowia zwierząt hodowlanych mamy aż za dużo. Na przykład koni, ale nie do roboty, a na ubój czyli na mięso. A nie ma tego dobrego, co by nam bokiem nie wyszło. Powstaje nadprodukcja i żeby ją upłynnić, dodaje się koninę…do wołowiny. Powstaje swoisty „konkubinat konsumpcyjny”. Ponoć zdrowy finansowo, ale zakazany. A kto, jak kto, ale Unia wie, co zakazywać, żeby jej w dobrobycie nie dogonić. „Owiec i baranów”, gdzie nie spojrzeć, jest tak dużo, że pastwisk i paszy nie starcza. A taki „baran”, to poważny wydatek finansowy, nawet dla dobrze stojącego urzędu czy instytucji. Teraz ich nawet zarzynać rytualnie nie można. A do „odbaraniania” specjalistów i chętnych – nie ma. W branży ptasiej najwięcej jest „orłów”. Te są prawie dobrem narodowym, tyle, że nie mają częstokroć skrzydeł, by wzlecieć ponad poziomy, mimo indywidualnych, wysokolotnych ambicji. Mamy też obfitość lasów i grzybów. Dostosowujemy się do wymogów unijnych, dlatego mamy las przepisów, zarządzeń, rozporządzeń. Trwa więc zalesianie biur i urzędów. Powstają knieje nie do przebycia. Jak są lasy, to muszą być i „grzyby”. I są – wielosezonowe, wielokadencyjne - w każdej już partii. W takiej grzybni jest grzyb główny i podgrzybki. Hierarchia! W drzewostanie lasów - dominują „lipy”, które od dziesięcioleci kwitną i wabią…dobrobytem. Są podobne do nas – stoimy w miejscu, a wmawia się nam, że biegniemy ku lepszemu. Wszystko ponoć zależy od nas samych, stąd „każdy orze, jak może”, czyli od wypłaty do wypłaty. A skoro jesteśmy już przy rolnictwie – to nie można zapomnieć o pietruszce. To takie warzywo sportowe. To jakby etatowy już  sponsor naszych piłkarzy. Co turniej, to my gramy… „o pietruszkę”. Ale bądźmy dobrej myśli, bo przed nami kwalifikacje do Mundialu w Rio. Tym bardziej, że u nas, nawet na bagnie – kwitną lilie, nawet w kryzysie. Taką mamy żyzną glebę!

Mikołaj ONISZCZUK
Warszawa, 16 lipca 2013 r. 








 
Copyright 2024 interwizja.edu.pl.
Copyright © Interwizja.edu.pl 2006 - 2016. Wszystkie prawa zastrzezone.