KONKURSY I OLIMPIADY

Studia podyplomowe

 
Hemarex
 
Super Mind

Ostatnio najpopularniejsze

CHŁOP RESORTU NIE ODPUŚCI ...
 
Kategoria oniszczuk
Felieton satyryczny, acz życzliwy

Wieś – coraz śmielej – wkracza na salony biurokracji rządowej. A tym samym wiadomo, dlaczego nasza wieś się wyludnia. Wystarczy spojrzeć na Ministerstwo Gospodarki… Rządzi w nim niepodzielnie peeselowskie kierownictwo, z domieszką niezidentyfikowanej do końca opcyjnie , ale licznej grupy urzędników, w tym płci żeńskiej. I to nie przypadek, bo czasy trudne, a jak głosi porzekadło ludowe, „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”.
Teraz wszyscy głoszą, że polityka powinna być czytelna i jawna, a więc łatwa do identyfikacji nawet z daleka. Więc wystarczy pomalować ściany budynku na zielono i wszystko będzie jasne, kto rządzi gospodarką i za nią ponoć odpowiada. Poprzedni wicepremier i minister tego nie zrobił, więc go „wysiudali” z gmachu, razem ze stołkiem. A teraz dodatkowo nastał czas roszad kadrowych, więc popyt na zmiany rośnie i nagli. Więc nie chodzi tylko o przemalowanie gmachu, bo farby ci u nas dostatek, a zielonej na „zielonej wyspie” rosnącego, chociaż coraz wolniej, ale dostatku  - nie brakuje. Bezrobotnych w branży remontowo – budowlanej jeszcze może więcej. Przyszłe, znaczy nowe kierownictwo, musi jednak uwzględnić bardziej zasadnicze zmiany. A tych jest co niemiara…Po pierwsze, chodzi o nazwę, mimo że już to ministerstwo zmieniało ją co najmniej pięć razy. Ale do sześciu razy sztuka. Jedna z partii opozycyjnych już zaproponowała, by powołać Ministerstwo Dobrobytu, więc do gospodarki pasuje, jak ulał. Zresztą, zamówienie na dobrobyt już osiem lat temu złożone zostało do Brukseli ,i teraz tylko czekać na realizację, ale trzeba monitować, a do tego musi być odpowiednio wysoki „szczebel” czyli…ministerstwo. Urzędników nie ma co redukować ani przesadzać, bo siła robocza być musi, bo ktoś musi siać a potem to zebrać – jak na wsi. Ale już struktury organizacyjne trzeba zmienić czyli zmodernizować na zasadzie „płodozmianu”. Nie chcąc wyręczać ministrów i ich dublerów – warto by, a nawet trzeba, powołać kilka nowych departamentów, np. Pogoni za Unią, Nadzoru nad Wskaźnikami (PKB, Inflacji, Długów itp.), Promocji Współpracy z MSZ (na zasadzie „koalicji serc”), a nawet Departament Ogródków Działkowych, bo resort rolnictwa nie radzi sobie z nimi czy Promocji Trunków i Grillowania dla zacieśniania stosunków międzyludzkich. A to ważny sektor wpływający na dynamikę popytu, nawet w okresie kryzysu i recesji. Urozmaicić trzeba by nazwy stanowisk, np. starosta departamentu, wójt wydziału czy bezzagonowy starszy sołtys notatkowy. W trosce o bezpieczeństwo – na każdym piętrze powinni być strażacy, z samodzielnie działającymi sikawkami. Jakby się urzędnicy za bardzo „palili” do pracy – to od razu miałby kto gorączkę przygasić. I na koniec dwie jeszcze drobne sugestie. Raz w tygodniu, ale nie rzadziej niż raz w miesiącu, urzędnicy powinni wyjeżdżać na wieś, „uczłowieczyć się” realiami, żeby nie sądzili, że chleb rośnie w piekarni, a nie na polu, a widły i łopaty, to też narzędzia tworzące dobrobyt, a nie tylko komputer, pióro czy długopis. A na parkingu ministerialnym – ustawić trzeba by nie tylko luksusowe auta służbowo – prywatne, ale i po jednym traktorze, grabiarce, młockarni czy wozie drabiniastym. Wtedy będzie i luksus, i promocja realiów. Dobrobyt sąsiadowałby z realiami na co dzień. Więc – powodzenia!
 
 
 
Mikołaj ONISZCZUK
Warszawa, 2 grudnia 2012 r.
















 
Copyright 2024 interwizja.edu.pl.
Copyright © Interwizja.edu.pl 2006 - 2016. Wszystkie prawa zastrzezone.