KONKURSY I OLIMPIADY

Studia podyplomowe

 
Hemarex
 
Super Mind

Ostatnio najpopularniejsze

W OPARACH MGŁY DOBROBYTU STOIMY ...
 
Kategoria oniszczuk
Felieton satyryczny

Doprawdy, nie wiem na co my czekamy? Widmo dobrobytu coraz bardziej krąży po trybunach i mównicach, a my stoimy, jak słupy, w miejscu, mimo że nastrój „rewolucyjnych” przeobrażeń jest przeogromny w„dobroczynnych” hasłach omniżyczliwej opozycji. A przecież parawarunki do działania już są i stale pojawiają się nowe, nawet konkretne. Co więcej – w wersji oralnej nic nie kosztują, są darowane za tzw. frajer. To już Demokryt mówił, że podstawą wszechrzeczy jest człowiek. A tych, mimo rysującej się „zapaści” demograficznej, póki co nie brakuje. Zasoby kadrowe, zwłaszcza w partiach, są obfite, w większości wręcz „elitarne”. A nawet gdyby niż demograficzny pogłębił się, to można uruchomić import gejów i lesbijek i…temat mamy z głowy. Pieniędzy w Unii może trochę brakuje, ale tego asortymentu jest pod dostatkiem. Przy okazji byłby to dobry krok w kierunku brakującej w kapitalizmie  wolnorynkowym -„równości”.  Mimo „rewitalizacji” części zmurszałych ideologów partyjnych, stać nas na „parainnowacyjność” kadrową. Mało, że mamy liderów i wiernych im „dworzan”, to co i raz przybywa nowatorska paraelita w postaci „technicznych” premierów, doradców, a nawet doktorów i profesorów. Wszyscy „paralekarze”! O zdrowie można być zatem – spokojnym. Co prawda krytykanci określają to mianem „paranoi”, ale lepszy pic niż nic, byle był nadzorowany. Ale żyjemy w czasach demokracji, więc każdy ma równe szanse, nawet do obejmowania „stołków” w strukturach władzy. A jeżeli tak – to trzeba przy obsadzie stanowisk stosować metodę konkursów. Oczywiście – liderzy partyjni  wskakują na najwyższe stołki automatycznie, na zasadzie, że sam Bóg tak chce, a „wola Boża” nie podlega procedurom konkursowym. Reszta obsady też nie musi ryzykować skokiem ze stratosfery, więc jest „dobierana” bardziej przyziemnie i za namaszczeniem życzliwością liderów partyjnych. Wszystko odbywa się czytelnie i formalnie, bez liczenia się z tytułami „ prostak” czy „tępak” roku, przyznawanymi zaocznie przez krytykantów. I słusznie, bo takich w naszych partiach nie ma. Osobnym problemem są struktury administracyjne czyli tzw. biurokracja wdrożeniowa. A to jest „clou” programowe, niezbędne do realizacji głównego celu, jakim jest dobrobyt. I to nie tylko dla „prących” do władzy i stołków, choć krytykanci tak uważają ponoć raczej bezpodstawnie, ale dla całego ludu miast i wsi, określanego trochę umownie, wyborcami w okresach kampanii wyborczych. No i niech tak będzie! Tu się nic mądrzejszego wymyślić nie da. Ale jest jeden postulat realny, możliwy do natychmiastowej realizacji. Chodzi o propozycję jednej z parapartii, by powołać Ministerstwo Dobrobytu, bo inaczej ten dobrobyt jest porozrzucany po wielu resortach, czyli jest „rozmydlony” i w konsekwencji mało widoczny. A potem ludzie mówią, że go w ogóle nie ma. A to już nieprawda, bo jest, tyle że ukryty w ministerialnych notatkach, a do tego z reguły opatrzonych klauzulą „do użytku służbowego” czyli wewnętrznego. Też słusznie, bo dobrobytem nie ma co się „rozrzucać” na lewo i prawo. A nowy resort byłby konkretnym adresatem, gdzie po ten dobrobyt można by się zwracać! I tyle…

 
 
Mikołaj ONISZCZUK
Warszawa, 21 października 2012 r.                      






 
Copyright 2024 interwizja.edu.pl.
Copyright © Interwizja.edu.pl 2006 - 2016. Wszystkie prawa zastrzezone.