KONKURSY I OLIMPIADY

Studia podyplomowe

 
Hemarex
 
Super Mind

Ostatnio najpopularniejsze

JAK WYJŚĆ Z "PIEKŁA" NEGACJI?
 
Kategoria oniszczuk
Tego nie da się inaczej określić. Żyjemy na co dzień w strefie bezustannej i totalnej negacji
wszystkiego i niemal wszystkich, od rządzących do podwładnych, a to już nie zasadna krytyka, a negowanie i destrukcja, swoiste „piekiełko” polityczne, mówiąc delikatnie, acz bez ogródek. Prym w tym „dziele” wiedzie więc polityka, a w niej skrajna opozycja. Nieszczęście polega na tym, że nie ma konkretnych, konstruktywnych propozycji, nie tyle co, ale jak, to co jest, zmienić na lepsze. Recepta dominująca i populistyczno – pustosłowna, to…zmienić rząd i – jak słychać to w „bogobojnych” marszach protestacyjnych, a nawet, jak ostatnio,  z trybuny sejmowej – „rząd – pod sąd”. I tych z Warszawy, a już na pewno z „mafijnego” ponoć Gdańska. Niestety, w ten nurt negacji wciągnięto też media. W tej materii wyprzedzamy już nawet nauki kościoła, że jest i niebo i piekło. Tyle, że u nas – obiecanego nieba wciąż nie ma i nie widać, a piekło już funkcjonuje.

Negując tego typu negatywizm, jako zjawisko nie incydentalne, a już strukturalne – można by rozważyć kilka sugestii i propozycji do wykorzystania w działalności medialnej, której jestem uczestnikiem od lat, specjalizując się w problematyce ekonomicznej, w promocji polskiej gospodarki i naszego eksportu, a publikując w prasie polskiej i zagranicznej, w tym polonijnej na Ukrainie. Można by je ująć w kilku koherentnych blokach tematycznych.
Pierwszy, bardziej ogólny, może tylko dla przypomnienia prawd znanych, ale nie przestrzeganych, lekceważonych lub pomijanych w różnych obszarach i sferach działalności, w tym medialnej. Polityka jest wszędzie, w domu, w sklepie i w redakcjach.
Tyle, że w nadmiarze, a tak się dzieje w warunkach pseudodemokracji w postaci „hulaj dusza – piekła nie ma”, to ona, w formuke „politykierstwa”,mniej lub bardziej, ale szkodzi, nawet tym, co ją głoszą. Totalitaryzm negacji szkodzi interesom społecznym, bo je deformuje i krzykliwie zagłusza. Nie promuje dobra, a czarnowidztwo, ubezwłasnowolnia, pozbawia chęci i wiary w sens tworzenia i możliwości działań konstruktywnych. Więc krytyka sensowna – tak, ale dla negacji w stylu „wszystko źle” – trzeba stanowczo powiedzieć – nie!.

Aktywność i konstruktywne działanie obowiązuje w każdym zawodzie, a w dziennikarstwie, jako „czwartej władzy” – nade wszystko. Tylko wówczas uprawdopodobni się opinia, że media – to sojusznik w działaniach na rzecz dobrze pojętych interesów społecznych.
Drugi blok tematyczny – to sprawy gospodarcze, w skali makro i mikro. W tym obszarze – jednym z priorytetów powinna być współpraca ekonomiczno – handlowa z zagranicą, a w niej – polski eksport i inwestycje zagraniczne. To nie kto inny, jak media powinny być promotorem proeksportowego rozwoju gospodarki i eksportu jako czynnika wpływającego na poziom i dynamikę wzrostu gospodarczego. A tymczasem – do upadłego „promujemy” negatywy, w wyniku czego wiemy o takich” gwiazdorach”, jak Rympałek czy Amber Gold, a nie potrafimy nazwać jednego czy dwóch eksporterów czy inwestorów. Mało tego, jak zdarzy się przypadek nieprawidłowości, jak z incydentalnym użyciem soli technicznej przy produkcji jakiegoś produktu spożywczego, to rozgłaszamy na cały świat, jaka ta polska żywność jest skażona i trująca, negując oczywisty fakt, że mamy najzdrowszą żywność w Europie. A wystarczyłoby poinformować i ukarać konkretnego „złoczyńcę”. A to już jest szkodliwa antypromocja i intoksykacja. Na szczęście europejscy konsumenci, poza łatwowiernymi Czechami, nie ulegli bezmyślnej antypromocji i nadal nasz eksport rolno – spożywczy rośnie, tak na rynki zachodnie, jak i wschodnie, wykazując pokaźną nadwyżkę nad importem. Pozytywnym przykładem odmiennego, konstruktywnego działania i współdziałania z mediami jest działalność Stowarzyszenia Eksporterów Polskich.

I trzeci blok - to bardziej szczegółowe tematyczne propozycje i sugestie proprogramowe, które mogłyby być uwzględnione w konstrukcjach substancji informacyjnych i publicystycznych mediów, tak centralnych, jak i regionalnych. Mniej byłoby miejsca, a może i brak, dla…promocji negacji. Nie hierarchizując ich według wagi i znaczenia, a ujmując je jedynie na zasadzie osobistych przemyśleń i doświadczeń, wymienić można by następujące:
- w oglądzie spraw społeczno – ekonomicznych, poszerzony powinien być obszar informacji
z zagranicy, bo koncentracja tylko na sprawach krajowych i, jakże często, interpretowanych przez powtarzające się grupy wszechwiedzących dyletantów i politykierów, spłyca i deformuje obraz realiów. Co więcej – w odbiorze społecznym jawi się obraz, że nasze sprawy są niezależne od tego, co dzieje się na świecie. A to już przejaw prowincjonalizacji w zglobalizowanym współzależnościami otoczeniu międzynarodowym;
- poszerzenia wymaga prezentacja konkretów i dobrych przykładów efektywnych działań w polityce makro i mikroekonomicznej, w tym w poszczególnych województwach, branżach i sektorach. Nie głuszyć ich negatywami! Bierzmy przykład z Unii Europejskiej, gdzie podstawą jest aktywność w regionach, a nie tylko w centrach administracyjnych;
- przyszłość, to nie tylko prognozy, liczby i wskaźniki, a przede wszystkim młode pokolenie Polaków, a więc ludzie. Więc szerzej pokazywać i promować, a nawet forować młode kadry, ich inicjatywy i konkretne działania. Do tego zobowiązują takie chociażby wyzwania, jak nowoczesność, innowacyjność czy modernizacja, a na pewno efektywność i konkurencyjność. A na pewno nie – wielokadencyjność „stołków” czy władz partyjnych.
Do dziś stosowana powinna być zasada: „staruszkom szacunek, a młodym – otwarta droga” i to wszędzie;
- zaktywizowania wymaga współpraca ze środowiskami polonijnymi, w tym z prasą i mediami, bo to nasz naturalny sojusznik w promocji Polski i polskości za granicą, tą bliższą i dalszą. Ot, choćby z młodym środowiskiem polonijnym w USA czy z prasą na Ukrainie, w tym z „Dziennikiem Kijowskim”, „Kurierem Galicyjskim”, czy – pozbawianym przez naszą biurokrację środków do egzystencji – miesięcznikiem „Krynica” i „Gazetą Polską”;
- a już dla równowagi – warto zauważać obecność Lewicy w Polsce, ale nie poprzez stałą krytykę w stylu, że to „komuchy”, a środowisko chcące mieć możliwość twórczego inicjowania i działania.
I jeszcze dwie uwagi dotyczące samego środowiska medialnego, a zwłaszcza prasowego.
Nie ma w Polsce pisma satyrycznego, więc czas podjąć taką inicjatywę, z propozycją finansowania ze środków publicznych, bo w tym względzie jesteśmy daleko w tyle np. za Ukrainą, gdzie są dwa znakomite tytuły” „Pereć” i „Krokodyl”. A druga, to może warto zlikwidować „sektor frajerski”, czyli publikacje materiałów, bez honorariów. Redakcje wiedzą, o co chodzi…

Mikołaj ONISZCZUK
Warszawa, 3 września 2012 r.     
 
Copyright 2024 interwizja.edu.pl.
Copyright © Interwizja.edu.pl 2006 - 2016. Wszystkie prawa zastrzezone.