KONKURSY I OLIMPIADY

Studia podyplomowe

 
Hemarex
 
Super Mind

Ostatnio najpopularniejsze

W PRZEMYŚLNYM ŻYWIOLE DEBAT
 
Kategoria oniszczuk
Komentarz satyryczny

To już wakacje i urlopy…Zamilkły „fanzony” eurokibiców, a wraz z nimi również bezlik narad i konferencji w biurokratycznej strefie. Obie strefy podobne, bo w obu wszyscy mówią to samo, więc myśleć w zasadzie nie trzeba. Posłuchać, popatrzeć I wystarczy. Efekt – z czym się przyszło, z tym wychodzi. Oba żywioły kończą swój bieg na progu lata, by z nową siłą ruszyć w jesieni. I znów – organizatorzy debat będą ci sami, słuchacze też, tematyka podobna i powtarzalna, jak twarze polityków w telewizji. Ciągle tylko kryzys w strefie euro i pytanie bez odpowiedzi, co robić? A jak nie wiadomo co, to najłatwiej robić konferencje, szczyty, spotkania i debaty. Nasza biurokracja też w tym dziele dotrzymuje kroku liderom, w tym biurokracji brukselskiej. A z mojego oglądu tego procederu wynika kilka co najmniej spostrzeżeń. Nie uogólniając przesadnie, można by je, z „posypką” satyrycznego dziegciu, ująć w sześciu sentencjach.
Po pierwsze – organizator nie tyle dba o sam temat, co o rangę i prestiż spotkania czy narady. Żeby to osiągnąć – zaprasza szefów wysokich szczebli, najlepiej wicepremiera lub ministrów, a nawet premiera. Do tego prosi się miłosiernie o ich patronat, albo o list z pozdrowieniami i gratulacjami. I słusznie, bo liczy się „głowa” szczeblowa.
Po drugie – zaproszone szczeble potwierdzają i „zaszczycają”, posiedzą parę lub więcej minut, coś powiedzą lub nie i…uciekają. I słusznie, bo w dzisiejszych czasach władza musi być mobilna, chwytać niemal w locie kolejne zadania i podejmować lub nie – stosowne decyzje. A jak nie potwierdzają obecności, to delegują im podległych i spolegliwych. W ten sposób potwierdza się, że szczebel jest zapracowany, obłożony obowiązkami „po uszy”. A jak uszy sięgają powyżej brwi, to już jest to intelektualista od poczęcia i pieluch. Dar Boży!
Po trzecie – w prezydiach zasiadają najważniejsi i najmądrzejsi, których fotografują media.
Potem produkty te wystawiają na widok publiczny, promując osobowości, a pośrednio i organizatora. Więc siedzą same „talenty” i „wybrańcy”, choć czasem – niekoniecznie.
Po czwarte – mowy prezydialne są na ogół o wszystkim czyli o niczym. Nie wolno mówić tylko o tym, co dobrze, ale o tym, co źle, bo wtedy jest się „fachurą” , a nie dyletantem.
Po piąte – mowy są z reguły długie, a reszta siedzi i… śledzi. Potem głos mają „śledzie”, zadają niewygodne lub podchwytliwe pytania, na które „substancja prezydialna” odpowiada pokrętnie lub mętnie, co jest także oznaką fachowości. Odpowiedzi wysokiego szczebla warto jednak bezkrytycznie aprobować, bo przecież „noblesse oblige”.
Po szóste wreszcie – organizator spotkania wzmacnia potencjał merytoryczny materiałami na papierze lub dyskietce. Te są albo ich nie ma. Ale jak są, to mają one z reguły charakter ogólnobanalny. Są notatkami na każdą okazję. Takie „banałki” uzupełnione załącznikami, z nie zawsze aktualnymi danymi statystycznymi.
Byłem w końcu czerwca na debacie w zacnej instytucji, na której dowiedziałem się, że biznes powinien zajmować się…biznesem, a media…działalnością informacyjno-publicystyczną, a my, czyli -„śledzie”, postępować etycznie. Rewelacyjne odkrycia!
Tę szczyptę krytycznych uwag warto rozważyć w przerwie wakacyjnej debat.


Mikołaj ONISZCZUK
Warszawa, 2 lipca 2012 r.         















 
Copyright 2024 interwizja.edu.pl.
Copyright © Interwizja.edu.pl 2006 - 2016. Wszystkie prawa zastrzezone.