KONKURSY I OLIMPIADY

Studia podyplomowe

 
Hemarex
 
Super Mind

Ostatnio najpopularniejsze

WIELOMÓWNE KLEPISKO
 
Kategoria oniszczuk
Humoreska

Języki mamy rozpuszczone, jak bicz pański. Każdy klepie, co mu ślina na język przyniesie.
Na wiecach, w debatach, w mediach i oczywiście…w strukturach notatkowego optymizmu czyli w biurach. A już poniedziałek, to najlepszy dzień do tego w całym roboczym tygodniu…Można wypocząć po trudach weekendu i spokojnie porozmawiać wielowątkowo z koleżeństwem o wszystkim. Tym bardziej, że praca – nie zając, nie ucieknie. Ucieka, co najwyżej, przed bezrobotnymi. A jeżeli tak, to mistrzem w tej materii jest Wacek, kolega z pracy, z którym można rozmawiać długo, przyjemnie i na każdy temat… O „gruszkach na wierzbie”, czyli o polityce, w pierwszej kolejności. Taka teraz moda.
 
Wacek zna wszystkich polityków, byłych, obecnych i przyszłych. Zna nawet ich myśli. Przychodzi mu to łatwo, bo oni myślą, że myślą, co widać, jak mówią. Zna lepiej realia gospodarcze niż ci, co o nich mówią. Prognozy czyli wróżby z „fusów” traktuje indyferentnie, po polsku – obojętnie, bo żyje tylko z własnego „urobku” czyli z płacy, a ta, mimo wzrostu PKB, przy wzroście cen i inflacji, nie wykazuje ambicji wzrostu. Z góry więc wiadomo, że trzeba żyć „zaciskając pasa”. Ponoć już bogaci biednieją, choć powinno być tak, że jak im ubywa, to nam powinno przybywać, zgodnie z prawem fizyki, że w przyrodzie nic nie ginie. Ale prawo prawem, sprawiedliwość sprawiedliwością, a „Wacki” żyją jak żyją. Jest pełna wolność, więc żyj jak chcesz, a nie zajmuj się tym, co należy do władzy. A ta pochodzi od Boga, a w jego imieniu od banków, a nawet od oligarchów, a nie od „widzimisię” stadnego elektoratu. Ma być stabilność, a nie wiece i manifestacje, zgodnie z którymi, co i raz, trzeba by zmieniać rząd i władców. Za dużo jest ludzi na świecie, a jeszcze więcej  chętnych do „koryt” władzy.

A tak u nas już jest, że na parę lat przed wyborami, mamy co najmniej dwóch „wywiecowanych” premierów. Lepsza jest tylko Rosja, gdzie z góry wiadomo, kto będzie premierem, a kto prezydentem do wyborów, a „wola” ludu po to, by to akceptować, nawet jak bez specjalnego entuzjazmu czyli niekoniecznie. Strażacka zasada: „choćby się cała wieś miała spalić, a porządek w straży musi być”. Wacek nie ma nieprzyjaciół. Nawet szef go lubi czasami. Wacek hołduje świętej zasadzie, że „czego szef nie rozumie, tego rozumieć nie należy”. Nadto uważa, że głowa czyli szef jest „u góry” i jego racji trzeba słuchać spolegliwie i bezszmerowo czyli znów w zgodzie z zasadą: „słuchaj szefa, nie podskakuj, siedź na tyłku i…potakuj”, bo „tak przeżyjesz swój wiek święty, nigdy w zadek nie kopnięty”. Wacek, urzędnik inteligentny, ale uważa, że choć słońce nad głowami dla wszystkich świeci, to nie wszystkie jednako…oświeca. Co więcej, uważa, że nadmiar inteligencji i mądrości jest lub bywa szkodliwy. Jest nawet gorszy niż „głupota”, bo z tą można nawet…awansować. Nie zawsze, choć nawet nierzadko.

Miewa też poglądy i opinie radykalne. Jest za redukcjami biurokracji. Nie u siebie, ale w unijnej Brukseli, bo tam już określają, że ogórki mają rosnąć tylko proste, a nie zakrzywione, a kury w kurnikach mają nieść jajka tylko w klatkach określonych prawem unijnym, a nie w ciasnocie. I słusznie – wielka Unia, wielkie klatki!. W ławach sejmowych i w Klubach Poselskich siedzieć i decydować powinni tylko prezesi i szefowie, którzy są przecież dobrami narodowymi, bo z wyboru powszechnego. Byłoby i taniej, i szybciej, i bez straty czasu na „draki” w czasie debat. Ostatnio zapanowała moda na konsultacje i referenda, w tym na temat, czy chcesz pójść wcześniej, czy później na emeryturę. Tutaj bez referendum wiadoma jest odpowiedź, więc po co wydawać miliony na tę odpowiedź. Wacuś twierdzi, że to bezsens, bo gdyby miał z „domownikami” konsultować, czy może pójść na piwo, a już nie daj Boże(!) z „wkładką” czyli z trunkowym „nurkiem”, to miałby zakaz do końca życia. Więc nie konsultuje kierując się potrzebami zdrowia i optymizmu. Bo wiadomo, że w zdrowym ciele – zdrowy duch! A po  wyjściu z baru – nawet „chuch”.
 
I, jakby na podsumowanie swoich wątków, Wacek zwykle wchodzi w obszar szerokiego świata, twierdząc zasadnie, że jest on, znaczy ten świat, „równaniem z wieloma niewiadomymi”. To rodzaj swoistej globalizacji problemów i dążeń społecznych. Wszyscy to równanie mniej lub bardziej nieudanie rozwiązują, w tym jednego, ale podstawowego. A chodzi o „równanie dobrobytu”. Co kto zacznie, to nie dokończy. Ile by nie było kadencji, czasu na rozwiązanie za mało. Dlatego też do tej pory nie ma aptek z receptami na dobrobyt. Co wybory, to mówią, że jak ich wybiorą, to będą lub mają być na pewno. Nowe recepty, a nie efekty! Na razie niektórzy sięgają po „implanty dobrobytu” lub po „przeszczepy”, w postaci „korupcji”, „przekrętów” czy „łapówek”, ale to proceder nielegalny i werbalnie karalny, choć bywa nawet niekaralny, jeżeli w sądach zdarzają się bracia po wierze czyli „przeszczepolubni”. Brat po wierze, to ten co też bierze. To najkrótsza droga do poprawy „dobrobytu”. Na rynkach wschodnich ten wariant rozwiązania równania jest nadal dość aktywnie uprawiany, choć ostatnio – nawet zakazywany, ale jak zwykle - dość nieskutecznie egzekwowany. Tradycja zobowiązuje do poszanowania…tradycji. Po to Pan Bóg dał ręce, żeby jak dają, to było czym brać! Dlatego też  zapewne tylko ryby nie biorą…
 
Mikołaj ONISZCZUK
Warszawa, 20 maja 2012 r.

 

 
Copyright 2024 interwizja.edu.pl.
Copyright © Interwizja.edu.pl 2006 - 2016. Wszystkie prawa zastrzezone.