KONKURSY I OLIMPIADY

Studia podyplomowe

 
Hemarex
 
Super Mind

Ostatnio najpopularniejsze

W JAKIM ŚWIECIE ŻYJEMY?
 
Kategoria oniszczuk
Felieton ekonomiczny
 
Na to proste pytanie, każdy może mieć swoją odpowiedź. I ma, a zwłaszcza w rozdyskutowanej „do bólu” Polsce, gdzie dominuje już „partyjniacki”, miejscami „prostacki” pogląd, że wszystko albo prawie -  jest źle. By nie popadać jednak w skrajność, powiedzmy, że żyjemy między biedą a dostatkiem. Nawet, jak jest źle, to nawet…niekoniecznie. Patrząc na otaczającą nas współczesność czyli rzeczywistość – mieszkamy między umiarkowanym optymizmem a unijnym  europesymizmem. Unijnym, bo w tym obszarze są nasi najwięksi partnerzy gospodarczy. A tam – recesja i kryzys, długi „po uszy”, przed którymi przestraszyła się nawet agencja ratingowa Standard & Poor’s, obniżając rating dziewięciu członków elitarnej eurostrefy, w tym nie tylko dla Grecji, Portugalii, Hiszpanii, Belgii czy Włoch, ale i  jednego z filarów gospodarczych Unii, czyli dla Francji. Nam ta agencja nie zagroziła, choć za łaskawa też nie jest, skoro trzyma nam ocenę bez zmian od roku 2002, mimo że weszliśmy do UE, okrzyknięto nas mianem „zielonej wyspy” i o 12 punktów procentowych zmniejszyliśmy dług publiczny w PKB w okresie dziesięciolecia. Co więcej, 11 stycznia br. Komisja Europejska oceniła pozytywnie nasz kraj w walce z deficytem budżetowym, który według Brukseli ma wynieść 3,3% PKB w bieżącym roku. Więc kara nam nie grozi. Również inna agencja Fitch Ratings  podtrzymuje naszą wiarygodność kredytową na poziomie A- od 2007 r., prognozując deficyt finansów publicznych w br. na poziomie 3,5% PKB (przy założeniach rządu – 3% PKB). Wzrost gospodarczy Polski w bieżącym roku ma wynieść co najmniej 2,5%, a wspomniana Agencja Fitch prognozuje na poziomie nawet 2,8%. Dla porównania – jej prognozy dla Niemiec wynoszą O,7%, a dla strefy euro – 0,4%. W tej dawce umiarkowanego optymizmu – patrząc szerzej na cały świat – odnotować trzeba i ten fakt, że Polska na koniec 2010 r. zajmowała 25 miejsce pod względem wielkości PKB, a 39 miejsce pod względem PKB na 1 mieszkańca. Jakby tego nie oceniać, jest to pozycja znacząca, a ścieżka do poprawy – otwarta. Do połowy tego stulecia – zmian wielkich jednak nie będzie. Opracowana przez jeden z największych holdingów finansowych na świecie HSBC (Hongkong and Shanghai Banking Corporation) prognoza na rok 2050 przewiduje, że Polska utrzyma w zasadzie swoje dotychczasowe pozycje, tj. zajmie odpowiednio 25 i 45 miejsca. W efekcie zakwalifikowano nas do grupy gospodarek stabilnych. Największą gospodarką świata mają stać się Chiny, wyprzedzając USA czy Indie. W Unii Europejskiej – liderem pozostaną Niemcy, nasz największy partner gospodarczy. W kontekście tego obrazu Polski i świata – interesujące mogą być dane dotyczące polskiego handlu zagranicznego. To ta dziedzina daje prawdziwy obraz naszej gospodarki, a zwłaszcza eksport, wpływający na wzrost gospodarczy, wraz z popytem wewnętrznym. Miniony 2011 rok to potwierdził w całej rozciągłości. Wzrósł eksport, import, obroty globalne. Korzystny jest też układ w strukturze geograficznej i towarowo – branżowej dostaw. Z danych GUS za 11 miesięcy ub. roku (pełne dane będą w lutym) wynika kilka najbardziej charakterystycznych cech i tendencji.
Po pierwsze – to wysoka dynamika wzrostu: eksport wyrażony w euro wzrósł o 13,3%, a import o 12,8%. To oznacza, że dynamika eksportu kilkakrotnie wyprzedzała wzrost PKB. c Mamy więc do czynienia z proeksportową orientacją rozwoju gospodarczego ogółem.
Po drugie – wzrost eksportu dotyczył wszystkich obszarów geograficznych, w tym o 11,4% do krajów Unii Europejskiej, o 19,7% do krajów rozwijających się i o 19,3% do krajów Europy Środkowo – Wschodniej. Dla odmiany – import z krajów Europy Środkowo – Wschodniej wzrósł o 37,8%, a z krajów UE o 12,3%.
Po trzecie – ukształtowało się ujemne dla Polski saldo obrotów towarowych w wysokości 12,9 mld euro, ale dodatnie w handlu z krajami UE, bo w wysokości 15,6 mld euro.
Po czwarte – nie ma znaczących zmian w strukturze geograficznej, ani eksportu ani importu. Niezmiennie od lat – głównym partnerem handlowym są Niemcy. Na rynku niemieckim lokujemy 26,2% globalnego eksportu, wartości 32,9 mld euro, a z Niemiec pochodzi 22,3% dostaw importowych. W pierwszej dziesiątce krajów, na rynki których  najwięcej eksportujemy, są w kolejności: W. Brytania, Czechy, Francja, Włochy, Rosja, Holandia, Szwecja, Węgry i…Ukraina. Nasz import pochodzi głównie (poza Niemcami) z: Rosji, Chin, Włoch, Francji, Czech, Holandii, W. Brytanii, USA i Belgii.
Dla pełności obrazu tylko – w polskim eksporcie dominują kraje UE, na które przypada 78% globalnej wartości dostaw, podobnie jak w imporcie, gdzie udział tych krajów wynosi 59,4%. Najwyższe ujemne saldo mamy w obrotach handlowych z Rosją, a najwyższe dodatnie – z Niemcami. W strukturze towarowej eksportu zdecydowanie dominują wyroby o wysokim stopniu przetworzenia, a w imporcie – paliwa i surowce, w tym z Rosji oraz wyroby przemysłowe, głównie z krajów unijnych. Według ubiegłorocznych, jesiennych prognoz resortu gospodarki – w roku 2012 polski eksport wzrosnąć może o co najmniej 8,5%, a import o   około 7,1%, co sprawiłoby niewielkie obniżenie deficytu obrotów handlowych w stosunku do roku minionego. Liczyć się więc można z pewnym spowolnieniem wzrostu. Ale to będzie uzależnione od sytuacji na rynkach europejskich i światowych. Polscy eksporterzy są jednak dobrej myśli!
 
Mikołaj ONISZCZUK
Warszawa, 15 stycznia 2012 r.
 
Copyright 2024 interwizja.edu.pl.
Copyright © Interwizja.edu.pl 2006 - 2016. Wszystkie prawa zastrzezone.