KONKURSY I OLIMPIADY

Studia podyplomowe

 
Hemarex
 
Super Mind

Ostatnio najpopularniejsze

DEBATA O NICZYM CZYLI O WSZYSTKIM
 
Kategoria oniszczuk
Felieton satyryczny
 
Teraz dzień bez debaty, to jak dzień bez słońca lub bez kieliszka. Niby prawie wszyscy mówią, że polityka ich nie interesuje, a jak się tylko otworzy usta, zwane potocznie „gębę”, to od razu jest mowa…o polityce. Co więcej, ci „apolityczni” mówią więcej i bardziej do rzeczy niż sami politycy. W jednej z gazet wyczytałem nawet, że w Grecji ponoć mądrzy mówią, a głupcy decydują. U nas jest zupełnie na odwrót: mądrzy milczą, a reszta decyduje i rządzi. Sedno naszych rozmów czyli „debat” sprowadza się do spraw cen, zarobków i rządu. A od początku tego roku na porządku dziennym znalazły się – bezrobocie, emerytury i służba zdrowia. Poszło o brak konsultacji decydentów z narodem. Miało być przejrzyście, a zrobiło się ciemno w biały dzień. Jeszcze tylko w sektorze „szachrajstwa” jest porządek i klarowność. Tu zasada jest prosta jak drut – i to bez regulacji prawnych, a polega ona na słownej umowie dawcy z biorcą, z zastosowaniem mechanizmu „łapa – łapa”. I obie strony są zadowolone, a przecież o to chodzi, by duch w narodzie motywował, a nie frustrował. Ostatnio rozgorzał bój o emerytury. Wiadomo, że starość nie radość, trzeba dożyć, jak dzień do zachodu słońca,. A tu – ni z gruchy ni z pietruchy – każą pracować do 67 lat mężczyznom i kobietom jednakowo. Ma być równość, bez względu na płeć, bez przywilejów. Jak kto nie dożyje, to już jego sprawa i wina, a nie władzy. Chyba, że ta – po konsultacjach i referendum – dojdzie do wniosku, który zafiksuje ustawowo, że trzeba przedłużyć średnią wieku życia np. do powyżej stu lat. A w tym sprzeciwu nie będzie zapewne, bo partie rządzące miałyby większe i realne szanse na spełnienie obietnic przed i powyborczych. Więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Na razie praktykę „przedłużania” z powodzeniem stosuje się w pobieraniu diet poselskich i euro poselskich oraz pobytu na wysokopłatnych stanowiskach. Tu może nie tyle liczy się głowa, co doświadczenie i przyzwyczajenie do siedzenia na fotelu i do posady. Zresztą – słusznie, bo „im wino starsze tym lepsze”. A dodatkowo sprawdzi się propozycja, że emerytury powinny być naliczane nie w zależności od wieku, a od stażu pracy. Im kto dłużej „na urzędzie”, tym bogatsza starość będzie. Nawet na Kremlu to rozumieją, bo wprowadzają zasadę „wyłączności” na najwyższych stanowiskach, bez trwonienia pieniędzy na z góry wygrane wybory, bez reguł  i dyktatu „kadencji”. A w ogóle, to nie ma co zazdrościć rządzącym. Dzisiaj rządzić, to „mordęga”, a rządzący, to „męczennicy” władzy, chociaż – patrząc ironicznie prawdzie w oczy – męczą się nie dla siebie, a dla dobra narodu, tyle że na ogół niewdzięcznego. Bo ten tylko chce i chce, ile by nie miał. A patrząc realnie – to „chciejstwo” było i jest przez…żony i teściowe, a nie przez rząd. Więc może trzeba by którąś z nich uszczęśliwić stanowiskiem ministra finansów i od razu byłoby „każdemu wedle potrzeb”, a nie, jak teraz, „z łaski na uciechę”. Jak widać – wszystko jest jeszcze przed nami!

Mikołaj ONISZCZUK
Warszawa, 18 lutego 2012 r.         


 
Copyright 2024 interwizja.edu.pl.
Copyright © Interwizja.edu.pl 2006 - 2016. Wszystkie prawa zastrzezone.