Menu główne
Ostatnio najpopularniejsze
RZECZOWO O REALIACH, ACZ BEZ KONKRETÓW REALIZACYJNYCH |
Finał debat przedwyborczych To już finisz kampanii wyborczej. W jej ramach odbyły się debaty telewizyjne, z których trzy zasługiwały na uwagę szczególną, bo ich treścią były sprawy gospodarcze, rolnictwo i polityka zagraniczna. W mojej ocenie były one rzeczowe i kompetentne, ale konkluzje, jak w całej kampanii, zbyt ogólnikowe, niekiedy nawet mętne. We wszystkich trzech debatach ich uczestnicy prezentowali swoje lub partyjne poglądy, ale miały one wymowę i charakter pozytywny. Owszem, były różnice poglądów, ale bez ostrej czy „zapiekłej” polemiki. Świadczy to o tym, że w kompetentnych gronach warstwa merytoryczna może panować nad emocjami. Zderzając rzeczowość debat z wynikającymi zeń konkluzjami – można by je w sposób syntetyczny ująć następująco: Po pierwsze – w debacie gospodarczej wskazywano na rolę przedsiębiorczości, jako na czynnik generujący wzrost gospodarczy, a jej efektem jest m.in. wzrost eksportu i konkurencyjnej produkcji eksportowej. To oczywisty pozytyw, tak na dziś, jak i na jutro. Jest jednak dość pojemna grupa problemów trudnych i do rozwiązania. Do nich zaliczano przede wszystkim kwestię wysokiej, sięgającej 11,6% stopy bezrobocia, sprawę wysokiego deficytu budżetowego oraz zróżnicowanego, w tym zbyt niskiego jeszcze poziomu płac, rent i emerytur. W tym kontekście zastanawiano się nad kształtem obecnej i przyszłej polityki podatkowej, jednak bez consensusu, co do poziomu stóp opodatkowania, a więc czy obniżać, czy podwyższać, w tym komu i o ile. Kontynuując ten temat zastanawiano się nad możliwościami zwiększania dochodów budżetowych i dyscyplinowania wydatków. Niby powinno być i jedno i drugie, ale przy konkretyzacji, zdania były rozbieżne. Wspomniano też o zbyt rozrosłej biurokracji i środkach na jej finansowanie. Tutaj była raczej zgodność, że biurokrację trzeba ograniczać, stawiać nie na ilość urzędów i urzędników, a na fachowość zatrudnianego personelu. Trochę, moim zdaniem, za mało uwagi poświęcono wpływowi kryzysu finansowo – gospodarczego na perspektywy rozwoju polskiej gospodarki, uznając zapewne, że wzrost PKB w granicach 4%, nie budzi na razie większych obaw. Zdecydowanie w tej debacie dominowały sprawy wewnętrzne, co jednak mankamentem nie jest, bo przecież „bliższa ciału koszula…”. Po drugie – w debacie o rolnictwie, zdecydowanie dominowała fachowość uczestników, ocen i opinii. Co więcej, brali w niej udział praktycy, chodzący na co dzień po rolniczej ziemi, jej realiach i potrzebach, z byłymi ministrami i aktualnym ministrem rolnictwa i rozwoju wsi Markiem Sawickim na czele. W tym bloku było praktycznie wszystko, czym polska wieś żyje i czego oczekuje. Tylko wymienię: kontrowersyjna sprawa upraw roślin GMO, Wspólna Polityka Rolna UE, prywatyzacja gruntów państwowych i dzierżawionych, system ubezpieczeń KRUS, priorytetowe sektory produkcji rolnej wymagające wsparcia, infrastruktura na terenach wiejskich, kształcenie kadr i szkolnictwo na wsi, po politykę skupu, sprzedaży i cen. Była też mowa o dobrych wynikach polskiego eksportu żywności, czego dowodem jest wysoka nadwyżka eksportu nad importem. Wszyscy byli zgodni co do tego, że polska żywność jest najzdrowsza w Europie i, jak to pisała niedawno „Rzeczpospolita”, „Polska karmi Europę”. W każdym z wymienionych tematów jest sporo spraw do załatwienia, w tym m.in. sprawa wyrównywania dopłat do gruntów ornych czy środków z budżetu unijnego na lata 2014 – 2020. Po trzecie – w debacie na temat polskiej polityki zagranicznej – zdecydowanym akcentem były dwa bloki, tj. rola i miejsce Polski w Europie ”dwóch prędkości” oraz Polityka Wschodnia UE. W pierwszym z nich zwracano uwagę na potrzebę większej aktywności i zdecydowania z polskiej strony w działaniach na rzecz zapewnienia nam miejsca i głosu w gremiach decyzyjnych „bogatszej” części Unii, by, jak stwierdzono, „nie wypaść za burtę”, a w drugim, że to Polska jest i powinna być nadal orędownikiem i promotorem tej polityki, zwłaszcza w odniesieniu do proeuropejskiego kursu Ukrainy. Wymieniono poglądy w sprawie stosunków z Białorusią, Litwą, a także z Libią i krajami arabskimi Afryki Północnej. Poruszono problem kosztownego udziału Polski w konflikcie afgańskim oraz w misjach pokojowych w niektórych krajach. Nie było tu jednak jakichś nowych czy szczególnie interesujących myśli czy projektów. Może zbyt mało czasu poświęcono sprawie stosunków polsko – rosyjskich, ograniczając się do stwierdzenia, że są one poprawne i dobre. O stosunkach z USA też było mało. Ze spraw branżowych – poruszono problem konieczności dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia w surowce energetyczne, tj. w zakresie ropy i gazu, wskazując na kwestię budowy np. rurociągu Odessa – Brody – Płock. Polska teraz całe nadzieje wiąże z eksploatacją złóż gazu łupkowego. To dopiero będzie niezależność! A zamiast podsumowania, ponieważ wybory tuż tuż, hasło profrekwencyjne: czyś jest wesół, czy pochmurny – w dniu wyborów idź do urny! Mikołaj ONISZCZUK Warszawa, 26 września 2011 r. |