Kategoria
polskie_kino
źródło. stopklatka.pl Świat widziany oczami gimnazjalistek nie wygląda najlepiej. I jest to dość łagodne określenie, skoro "człowieka można poznać po telefonie, butach i zegarku". Takich sformułowań pada w filmie "Galerianki" wiele. Trójka młodych dziewczyn potrafi bez trudu wyłowić z tłumu mężczyzn poruszających się w galeriach handlowych sponsorów, których pieniądze pozwalają na "prawdziwe życie na poziomie". Przy czym najważniejsza jest nie tyle sama gotówka, ile gadżety: kosmetyki, markowe ubrania ("Jak kupisz mi dżinsy zrobię ci loda" zaczyna rozmowę jedna z nich). Wyzywające ubrania, nachalny makijaż, ordynarne zachowanie i język to ich znak firmowy. Jedna z "galerianek" wciąga do procederu Alę (Anna Karczmarczyk) - skromną, ale i ubogą dziewczynę, które pragnieniem - pod wpływem zachowań dziewczyn - staje się posiadanie nowego modelu telefonu komórkowego (takiego "na poziomie"). Całość budzi w widzu niepokój. I to pomimo świadomości - a może właśnie dlatego - że świat przedstawiony w filmie istnieje naprawdę. Ironicznie i groteskowo brzmi zatem hasło umieszczone przed wejściem do galerii "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w hipermarketach". Tak naprawdę kibicujemy Ali, żeby jej się nie udało, żeby nie stała się taka jak jej nowe koleżanki. Ale pomimo, że w czynności zmywania przez nią wstrętnego makijażu jest coś oczyszczającego, to nie tłumi to do końca pewnego uczucia duszności i przygnębienia, którego doświadcza się oglądając ten obraz. O filmie Katarzyny Rosłaniec (nagroda indywidualna za debiut reżyserski na 34 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni) należy dyskutować, ale nie tylko w gronie rodzinnym, ale przede wszystkim w polskiej szkole i to bynajmniej nie wyłącznie w gronie pedagogicznym. Autor:Andrzej Halicki
|